ILE TAKICH MIEJSC, CMENTARZY LUDZI RÓŻNEJ WIARY ....zapomniane, opuszczone, zarośnięte, często zdewastowane przez ludzi, lub niszczone przez czas...przyrodę...
Najczęściej są to żydowskie kirkuty, ale na Śląsku znajdziemy sporo małych wiejskich cmentarzy poewangelickich ciągłość ich istnienia przerwano w czasie wielkiej wojny. Odeszli potomkowie, którzy mogli dbać o groby przodków by wreszcie sami spocząć w rodzinnej ziemi...Opuścili swe domy najczęściej nie z własnej woli...nagle w pośpiechu. Zostawiali często na kuchniach ciepłe jeszcze garnki...pościel suszącą się na strychach lub ogrodach...Ktoś zdecydował, by nagle wymazać ich istnienie tak jak zdmuchuje się świeczkę....Na ich miejsce przybyli inni czasem też na siłę wyrwani ze swoich małych ojczyzn...Ich domy także ktoś przejął ich cmentarze również czekał podły los...gdzieś na wschodzie w proch rozpadały się prawosławne krzyże....Ktoś powie, że to sprawiedliwość dziejowa...
Ale czy faktycznie? Czy fakt, że ktoś zniszczył pamięć twoich przodków usprawiedliwia cię do działania aby zatrzeć ślady ludzi, którzy mieszkali przed tobą ale byli mi obcy? Przecież istniejemy tylko tak długo jak długo będą nas pamiętać kolejne pokolenia, a nie wszyscy zaistniejemy w encyklopediach i innych almanachach.
Nasze groby będą może odwiedzać jeszcze wnuki? Ale potem? Koniec? Niby nic nas to nie będzie już obchodzić...kiedy odejdziemy każdy do swojego Boga...Ale żywi potrzebują zmarłych, potrzebują grobów, korzeni...Dbając o cudze korzenie spłacamy jakiś dług...oddajemy cześć zapomnianym zwykłym ludziom. Nie ważne jacy byli, kim byli, pewnie różni jak różni jesteśmy my dziś...
Tutaj zdjęcia cmentarza w lasku pomiędzy Sławięcicami a Niezdrowicami - chowani byli tam mieszkańcy Ujazdu - mieszkańcy wyznania mojżeszowego czyli Żydzi. Mimo wojny sam cmentarz nie został zdewastowany przez nazistów - oni bardziej skupili się na żyjących umieszczając ich zapewne w pobliskich obozach pracy lub wysyłając do tych z których powrotu już nie było. Tutaj jedynie sam czas dokonał zmian.
Ktoś powie...To dlaczego ich rodziny się tym nie zajmą ich rodacy? Ale oni już pewnie nie mają rodzin...A ich rodacy mają kilkadziesiąt tysięcy takich cmentarzy w całej Europie. Dlatego pamiętać musimy my obecni mieszkańcy mając na uwadze, że na tej ziemi jesteśmy tylko przez chwilę - jesteśmy gośćmi po których może też nie zostać nawet kawałek nagrobka, jeśli dbałości o nie nie nauczymy naszych dzieci i wnuków...I nie chodzi tylko o doroczny zjazd na grobach naszych najbliższych, ale właśnie o ten szacunek do innych, obcych.
mniej więcej w tym miejscu gdzie zaparkowałem można wejść w las po drodze znajdzie się jeszcze jeden tajemniczy grób - tym razem zwieńczony krzyżem
Ale czy faktycznie? Czy fakt, że ktoś zniszczył pamięć twoich przodków usprawiedliwia cię do działania aby zatrzeć ślady ludzi, którzy mieszkali przed tobą ale byli mi obcy? Przecież istniejemy tylko tak długo jak długo będą nas pamiętać kolejne pokolenia, a nie wszyscy zaistniejemy w encyklopediach i innych almanachach.
Nasze groby będą może odwiedzać jeszcze wnuki? Ale potem? Koniec? Niby nic nas to nie będzie już obchodzić...kiedy odejdziemy każdy do swojego Boga...Ale żywi potrzebują zmarłych, potrzebują grobów, korzeni...Dbając o cudze korzenie spłacamy jakiś dług...oddajemy cześć zapomnianym zwykłym ludziom. Nie ważne jacy byli, kim byli, pewnie różni jak różni jesteśmy my dziś...
Tutaj zdjęcia cmentarza w lasku pomiędzy Sławięcicami a Niezdrowicami - chowani byli tam mieszkańcy Ujazdu - mieszkańcy wyznania mojżeszowego czyli Żydzi. Mimo wojny sam cmentarz nie został zdewastowany przez nazistów - oni bardziej skupili się na żyjących umieszczając ich zapewne w pobliskich obozach pracy lub wysyłając do tych z których powrotu już nie było. Tutaj jedynie sam czas dokonał zmian.
Ktoś powie...To dlaczego ich rodziny się tym nie zajmą ich rodacy? Ale oni już pewnie nie mają rodzin...A ich rodacy mają kilkadziesiąt tysięcy takich cmentarzy w całej Europie. Dlatego pamiętać musimy my obecni mieszkańcy mając na uwadze, że na tej ziemi jesteśmy tylko przez chwilę - jesteśmy gośćmi po których może też nie zostać nawet kawałek nagrobka, jeśli dbałości o nie nie nauczymy naszych dzieci i wnuków...I nie chodzi tylko o doroczny zjazd na grobach naszych najbliższych, ale właśnie o ten szacunek do innych, obcych.
mniej więcej w tym miejscu gdzie zaparkowałem można wejść w las po drodze znajdzie się jeszcze jeden tajemniczy grób - tym razem zwieńczony krzyżem
kiedyś tu opowiem o jeszcze niejednym cmentarzu - tymczasem ważą się losy jednego z nich...
OdpowiedzUsuńCiekawe spostrzeżenia. Tak i z nami może się stać. Jak słyszałem, nagrobek moich pradziadków Michała i Elżbiety Stawickich na włocławskim cmentarzu został zmieniony. Leży ktoś inny; może i z rodziny, ale mojej rodzinie nieznany. Podobno po pradziadkach jest tylko mała tabliczka z imionami: Michał, Elżbieta, a przecież to był ICH grób! Myśleliśmy, że zawsze tak już będzie. Nie dopilnowaliśmy.
OdpowiedzUsuńW większości jest tak, że na współczesnych cmentarzach opłaca się miejsce na-w zależności od regionu-15 do 20 lat, potem grób staje się niczyj o ile nie przedłuży się abonamentu...Wówczas kwatera wraca do puli i może być wydzierżawiona następnym "klientom" to tak niestety wygląda...Dopóki krewni pamiętają i są skłonni opłacać czynsz (to w sumie nie są jakieś wielkie kwoty) to mamy "wieczny spoczynek" ale gdy opłat nie ma...to ziemia przyjmuje kolejnego "delikwenta"
OdpowiedzUsuń